Mijały
dni, a ich życie w domu toczyło się dalej. Vivian była opiekuńczą osobą,
dlatego nie zostawiała nikogo bez pomocy. Zmieniła stosunek wielu mieszkańców
do przechodzenia prób i wyzwalała w nich chęć odzyskania wolności. Siedziały
właśnie z Jenny w kuchni popijając herbatę, gdy do pokoju wtargnął Jim, cały
roztrzęsiony.
-Coś się
stało Jackowi ! Leży nieprzytomny w pokoju zabaw, a ja nie mogę się tam dostać.
Moje ręce dłużej nie wytrzymają - Przez bandaże na jego rękach przesączała się
krew.
-Jack ??
Boże, co on znowu zrobił? Musimy iść tam
natychmiast! - Jenny zaczęła wykrzykiwać patrząc znacząco na Vivian - Ty
dzisiaj nie przechodziłaś próby. Proszę, zrób to dla niego.
Vivian
nie czekając na dalsze prośby, ruszyła do przejścia i przedzierając się przez
ludzi, którzy zeszli zobaczyć co się stało, otworzyła drzwi do pokoju. Dzięki widokowi
jaki zastała ugięły się pod nią kolana i osunęła się na podłogę. Jack leżał z
kałuży krwi z otwartą raną na głowie, przeczołgała się do niego i ujęła jego
twarz w dłonie.
Jeszcze
ciepły – pomyślała - Musiało się to
stać niedawno.
-Jim
pospiesz się, on ledwo żyje!
-Jenny
podaj mi igłę, trzeba mu zaszyć tą ranę. Nie.. Najpierw trzeba ja odkazić,
podaj mi spirytus.
-Nie ma
go tutaj, Jim gdzie go zostawiłeś ?
-Jest na
pewno w salonie. Vivian jeszcze raz cię proszę, pójdź po niego.
Dziewczyna
z lekką niechęcią zostawiła ich i udała się do salonu. Po drodze zawinęła
jakieś szmatki na ręce, żeby nie tracić bez sensu krwi i weszła do
pomieszczenia obok. Przechodząc próbę natknęła się na to czego szukała. Na dnie
butelki znajdowała się przezroczysta ciecz i była pewna, że należy ona do Jima.
Biegiem ruszyła ponownie do bawialni, gdzie jej wyczekiwali, niemal wylewając
zawartość. Kałuży już nie było, Jenny się ją zajęła. Teraz Jack leżał płasko na
skrzynkach przykrytych jakąś płachtą. Vivian dała chłopakowi butelkę, a on zręcznie
oczyścił ranę, a potem dokładnie zszył.
-No,
teraz musi tylko leżeć, stracił dużo krwi, ale nic mu nie będzie.
-Chyba
nie chcesz go tutaj zostawić? Zanieśmy go do pokoju -Vivian chciała się tylko
zatroszczyć o niego.
-Nie dam
rady nic podnieś co waży więcej niż pudełko ryżu.
-Jenny
pomożesz mi? - Nie chciała słuchać jego tłumaczeń.
Dziewczyna
popatrzyła się na nich, ale nic nie powiedziała i ostrożnie wzięła Jacka za
nogi. Przeniosły go razem do pokoju, a potem Jenny uśmiechnęła się i życzyła
powodzenia.
Czy ona myśli, że się z nim
zakochałam? Emm... a zakochałam się? -
rozmyślała nad tym wpatrując się w jego twarz. Nie znamy się długo, to prawda,
ale na pewno się do niego przywiązałam. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Co ja bez niego zrobię? Ogarnął ją smutek na myśl, że może już nigdy
z nim nie porozmawiać. Znalazła się teraz w odwrotnej sytuacji. Siedziała przy
nim tak jak wcześniej on nad nią. Nie
wiedziała, czy czuł to samo co ona teraz, ale jedno było pewne: nie może go
zostawić. Nie udało jej się wytrwać, ponieważ ze zmęczenia usnęła na krześle, a
gdy się obudziła, ujrzała jego rozbawioną twarz. Głowa zsunęła jej się na łóżko
nie daleko jego piersi, dlatego szybko ją podniosła wywołując atak koszmarnego
bólu.
-Nic mi
nie będzie, ale nie spodziewałem się, że gdy odzyskam przytomność zobaczę twoją
twarz.- Nadal rozbawiony wpatrywał się nią.
-Sądziłam,
że przyda ci się moja obecność. Mogę się przynajmniej teraz odegrać za to, co
dla mnie zrobiłeś.
-Nie
było to konieczne. Poradził bym sobie ja… aghh.
Objął ją ramieniem udając, że nie może wstać i pociągnął
ją do siebie. Tracąc równowagę, upadła na miejsce koło niego nieco zażenowana
biegiem wydarzeń.
-Myślałam,
że nie masz siły. A tu proszę.. Zadowolony jesteś z siebie ? - już miała wstać
jednak przytrzymał ja ramieniem i nie pozwolił jej opuścić łóżka.
-Nie pomożesz
choremu? Teraz ja chce, żebyś została.
-Ale
tylko chwile - wiedziała, że nie spełni swojego przyrzeczenia. Pozwoliła sobie
na wtulenie w jego pierś i napawała sie
jego obecnością. W tej chwili nie pragnęła niczego więcej.
-Zaskakujesz
mnie wiesz ?
∞
-Nie za
bardzo przymilasz się to tego faceta? - To były słowa, które usłyszała zaraz po
powrocie od Jacka.
-Co
zazdrosny jesteś ? - wyzywająco popatrzyła w kamerę - To nie twoja sprawa.
-Nie
zajmujesz się rzeczami ważnymi. Co z wolnością ?
-On daje
mi wolność, przy nim zapominam, że zostałam tutaj zamknięta za zawsze!
-Dowiedz
się, gdzie są skrytki, a otrzymasz prawdziwą wolność. W pokoju pewnie już się
natknęłaś na puzzle. Zbieraj je, a osiągniesz swój cel - potem już tylko cisza.
-Lalkarzu?
... LALKARZU ! ... PIEPRZ SIĘ! Nie będę już robić tego co mi każesz!
Długa
chwila ciszy, nie miała już nadziei, że jej jakoś odpowie, jednak ponownie
usłyszała cichy głos:
-Nie
chcesz chyba, żeby Jackowi znowu się coś stało?
-To wszystko
przez ciebie? Jesteś okrutny! Nie możesz zabawiać się kosztem czyjegoś życia! Nawet
jak na ciebie to była przesada!
Nie
usłyszała żadnej odpowiedzi. Usiadła w fotelu przyglądając się ramkom na
ścianie. Były puste, ale miały wyżłobienia w kształcie… cóż za niespodzianka
–Puzzli. Podeszła do nich szukając jakiś znaków szczególnych. Zdjęła jedną z
ramek i położyła ją na łóżku, potem wygrzebała z kufra te puzzle, które już
znalazła i zaczęła układać. Brakowało jej ostatniego elementu obrazka. Jenny
coś jej wspominała, o niepotrzebnych rzeczach, może ma też jakieś puzzle.
Ruszyła do kuchni, aby ją wypytać. Jenny siedziała jak zwykle na blacie
popijając herbatę i ucieszyła się na widok Vivian. Dziewczyna odłożyła
filiżankę i uściskała ją wypytując o Jacka. Nieco spłoszona nie wiedziała jak
odpowiedzieć i tylko się szeroko uśmiechnęła.
-To nie
to co myślisz.. W sumie to sama nie wiem jak to jest – jednak w jej głosie dało
się wyczuć sympatię do tego chłopaka.
-Pasujecie
do siebie, naprawdę.
-Jenny,
powiedziałabyś to każdemu..
-Wcale
nie! Nie osądzaj pochopnie.
-Nie
przyszłam tak właściwie na plotki.. Nie masz może jakiś niepotrzebnych puzzli?
-Chyba jakieś
mam, ale widzisz nie znajdę ich, bo teraz buszuje tutaj nieznośny szczur!
Porozgryzał nam wszystkie worki! Spytaj się Jacka, on na pewno będzie wiedział
jak go złapać. W końcu w piwnicy jest ich pełno, a jakoś sobie radzi. No idź,
nie unikaj go teraz – Po tych słowach popchnęła ją w stronę wyjścia.
Życzę wam na nowy rok dużo atrakcji i żebyście go przeżyli jak najlepiej <3